Lubię oglądać różne filmy, nawet te kiepskie. „Dobre złe filmy” bywają zabawne w swej miernocie, ale nie da się ukryć, że poza śmiechawką nie można wiele z nich wynieść. Ale zdarzają się wyjątki. Takim wyjątkiem jest „Lesbian Vampire Killers”. Mocarny tytuł obiecuje dobrą zabawę, ale niestety film jest cienki jak guma w gaciach. Jego największą zaletą są napisy początkowe, bo właśnie tam po raz pierwszy usłyszałem VV Brown, a konkretnie piosenkę „Crying Blood”.
Po mojemu to jest zajefajne pod każdym względem: VV ma świetny głos, muzyka to, poprawcie mnie jeśli pomyliłem style, to świeże połączenie rock and rolla, twista i popu, teledysk takoż łączy nowe ze starym, a przede wszystkim piosenka strasznie wpada w ucho.
Pudelki, Plotki, MTV, Vivę, RMF-y, Eski i takie tam przyjmuję w dawkach homeopatycznych, ale nigdzie w polskich mediach nie natknąłem się na choćby wzmiankę o VV Brown, więc chyba nie pomylę się, jeśli napiszę, że nie jest u nas znana. Jeśli jej nie znacie to warto poznać, bo to nie jest gwiazda jednej piosenki. Zobaczcie choćby „Game Over”, trudno by mi było zdecydować, która z tych dwóch piosenek jest bardziej zajebista.