Wymiana dysku systemowego na SSD była dla mnie okazją do wprowadzenia zmian w domowym Linuksie. Jedną z nich było postawienie zupełnie nowego środowiska developerskiego. Z powodzeniem używam go już od niemal dwóch miesięcy i jestem z niego zadowolony, więc żywię skromną nadzieję, że opisując je może komuś pomogę.
Przez długie lata jeden system służył mi do Internetu, programowania, rozrywki i wszelkich innych zastosowań. Miałem na nim zainstalowany komplet przeglądarek, wybór baz danych (m.in. PostgreSQL, MySQL, MongoDB), trochę serwerów (Lighttpd, ProFTPd, IceCast), interpretery i kompilatory różnych języków programowania (PHP, Python, g++…) plus sporo różnych narzędzi. Takie rozwiązanie ma kilka wad:
- Na desktopie mam przeważnie nowsze wersje programów niż na serwerze produkcyjnym, więc czasami pojawiają się problemy z kompatybilnością.
- Bazy, serwery i inne bajery pożerają zasoby nawet jeśli ich w danej chwili nie potrzebuję, bo nie programuję.
- Kompilowanie programów ze źródeł, instalowanie dziwnych paczek, grzebanie w konfiguracji programów nawet przy zachowaniu staranności prędzej czy później tworzy w systemie bajzel, w efekcie którego rzeczy przestają działać lub działają w osobliwy sposób.
- Mam tylko jedno środowisko, żeby spróbować kod z inną wersją PHP albo innym serwerem www muszę uciekać się do karkołomnych/upierdliwych konfiguracji.