Dolarową kartę przedpłaconą kupiłem do cinkciarza, żeby płacić w amerykańskich sklepach (głównie Amazon.com) unikając podwójnego przewalutowania i bankowych kursów walut. Chociaż cel ten osiągnąłem to jednak karta nie do końca spełniła moje oczekiwania.
Największym rozczarowaniem okazało się zasilanie rachunku karty. Założyłem, że skoro karta jest sygnowana logiem Cinkciarz.pl to zasilenie rachunku karty z tegoż serwisu będzie się odbywać natychmiastowo. Nic bardziej mylnego. Od złożenia zlecenia do zaksięgowania wpłaty w mBanku, który obsługuje moją kartę, może minąć do 24 godzin. W praktyce oznacza to, że zakupy trzeba planować z wyprzedzeniem albo stale trzymać na rachunku karty odpowiednia kwotę. To trochę kłóci się z moim wyobrażeniem o kartach prepaid, których największą zaletą jest to, że nie da się z nich nic ukraść, bo doładowuje się je na konkretny zakup.
Konsekwencją czasu księgowania wpłat jest to, że z karty nie można skorzystać od razu po jej otrzymaniu. Karta jest bowiem aktywowana dopiero po zaksięgowaniu pierwszego zasilenia. Ja wybrałem się na zakupy od razu po rozpakowaniu karty. Wprawdzie wysłałem środki na rachunek karty, ale nie zostały one zaksięgowane na czas i Amazon poinformował mnie, że są problemy z płatnością wybrana kartą. Jak sądzę, wielu właścicieli tych kart mogło popełnić podobny błąd, bo przy wykonywaniu zasilenia nie ma żadnego komunikatu jasno określającego kiedy operacja zostanie wykonana.
Ostatnią wadą związaną z obsługą rachunku karty jest to, że nie ma prostego sposobu na przelanie dolarów z karty na moje konto. Można skorzystać z polskiego bankomatu żeby wypłacić złotówki, co jest oczywiście bez sensu; można skorzystać z zagranicznego bankomatu, który wypłaca dolary, co ma więcej sensu, ale i tak obciążone jest prowizją; w końcu można poczekać na wygaśniecie karty – wtedy pozostałe środki zostaną przelane na wskazane przy rejestracji karty konto. Żaden z tych sposobów nie nadaje się do częstego manewrowania saldem karty.
Drobiazgiem, który również może być zaklasyfikowany jako mankament jest fakt, że ważność karty to niecałe dwa lata. W moim wypadku różnica wynosi trzy miesiące, ale jeśli mBank lub Cinkciarz.pl zamawiają karty na zapas to komuś może trafić się karta z jeszcze krótszym terminem przydatności.
Oczywiście karta walutowa Cinkciarz.pl ma również zalety. Przede wszystkim transakcje walutowe wykonywane są bez przewalutowań. Walutę na rachunek karty można kupować po korzystniejszym niż bankowy kursie. Karta przedpłacona od cinkciarza może być także tańsza w eksploatacji niż bankowa karta do rachunku walutowego ponieważ płaci się za nią jednorazowo tylko 15 zł i przez kolejne (niecałe) dwa lata nie ma innych opłat (rocznych, miesięcznych, za brak wymaganego obrotu albo za brak wymaganej liczby transakcji).
W moim wypadku zalety cinkciarskiej karty przeważają nad jej wadami, jednak dla innych klientów z innymi priorytetami bilans może wyglądać inaczej. Dlatego warto znać zarówno wady jak i zalety, żeby podjąć odpowiednią decyzję. Mam nadzieję, że ten wpis to ułatwi.