Bidet

Ta notka będzie stanowić dla mnie katharsis i to w sensie dosłownym, gdyż rzecz będzie o oczyszczeniu, jednak nie duszy. Z niejakim zażenowaniem muszę przyznać, że dopiero niedawno poznałem funkcję bidetu. Wcześniej przez długie lata sądziłem, że służy on do mycia nóg. Z błędu wyprowadziła mnie moja ukochana, a śmiechu było co niemiara.

Laughs have been had i w tym miejscu można by postawić kropkę, ale zacząłem zastanawiać się skąd wzięły się moje wyobrażenia o funkcji bidetu i jakim sposobem przez blisko trzydzieści lat brutalna prawda nie zdołała się przebić przez mury mej ignorancji. Uzupełniając wspomnienia domysłami wyszło mi, że po raz pierwszy z bidetem spotkałem się na zdjęciu, zapewne w jakimś katalogu wyposażenia łazienek, a miałem wtedy lat małonaście. Ponieważ z kontekstu w którym zdjęcie występowało nijak nie wynikała funkcja tego urządzenia, więc musiałem dorobić sobie własną interpretację na podstawie doświadczeń. Z doświadczenia zaś wiedziałem, że jeśli chce się dokonać szybkiej ablucji to niewygodnie jest zadzierać nogę do umywalki. Logicznym remedium na te niedogodności zdawało mi się urządzenie z bieżącą wodą wysokości mniej więcej klopa. Wypisz, wymaluj bidet. Logiczne, nie?

Teraz zastanawiam się ile jeszcze takich bidetów kryje mój leksykon.

W ramach post scriptum bidet z tubki.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *