Rozumowanie pracowników UPC musi prowadzić dziwnymi ścieżkami. Weźmy przykład z życia mojego osobistego. Przy telefonicznym uzgadnianiu warunków przedłużenia umowy wyraźnie zaznaczyłem, że chcę otrzymać zwykły modem kablowy bez wi-fi, bo zależy mi na tym, żeby działał w trybie mostkowania. Instalator z umową i modemem przyszedł kiedy byłem za granicą, więc umowę podpisywała Karina. Oczywiście w umowie znalazła się usługa wi-fi, modem też dostaliśmy z wi-fi, a uzyskanie przez niego publicznego adresu IP na moim komputerze okazało się niemożliwie. Napisałem reklamację, że usługa jest inna niż uzgadnialiśmy (w końcu mają nagrane rozmowy, powinni to łatwo zweryfikować) i oczekuję wymiany modemu na taki jakiego potrzebuję. Po dłuższym czasie otrzymałem negatywną odpowiedź. Zirytowałem się, ale stwierdziłem, że szkoda nerwów na kłótnie i zamówiłem płatną usługę wymiany modemu. UPC trawiło moje zamówienie jeszcze dłużej niż reklamację, aż w końcu odparło, że wyrazili zgodę na bezpłatną wymianę modemu. Nie można było tak od razu? Zapewne przyczyna tkwi w humorze czynnika ludzkiego procesującego reklamacje i zamówienia, ale zastanawiałem się czy aby UPC nie odrzuciło reklamacji by zamiast przyznać się do błędu postawić się w roli łaskawcy.